wtorek, 27 grudnia 2011

Żywi lub martwi by Skavenblight DT







- Patrz - powiedział Marquand, wskazując na mur.
- Co? - zapytał Ulli. - Ach, tak, znów wisi mnóstwo tego śmiecia. Co tam pisze?
- Jest napisane, mój drogi, jest napisane - uśmiechnął się jego kompan. - Ano to co zwykle - jesteśmy poszukiwani, żywi lub martwi. Władze znów się łudzą, że można nas złapać.
- A ile tym razem dają za nas? - zainteresował się brodacz. - Może nawet opłaci się ciebie przehandlować - zachichotał, klepiąc Marquanda po ramieniu na znak, że żartuje.
- Niespecjalnie - skrzywił się Marquand. - Po 50 złotych koron na łebka. Nisko nas cenią. Rozczarowałem się. Myślałem, że nasza sława sięga dalej.
- Ja też - twarz Ulliego wykrzywił grymas, zapewne mający udawać smutek. - Znaczy nie kryjemy się specjalnie? Skoro tak mało, i tak nikt nie zechce nas łapać. Nikt nie zaryzykuje życia za takie grosze.
- Może i nie - zgodził się jego przyjaciel. - Ale zauważ, że to dwa razy więcej niż ostatnio. Albo się władzom za dobrze powodzi, albo im zależy... a na taką sumkę już ktoś się może skusić. Moim zdaniem bezpieczniej będzie na jakiś czas się rozdzielić. Wytłuczemy durniów, jak się spiją w knajpie. Lubię bójki w karczmach, a ostatnio coś zbyt spokojnie było.
- Masz rację. - odrzekł Ulli. - Ale z piwa wieczorem nie zrezygnuję!
- Nie będziesz musiał. - uśmiechnął się Marquand i zanucił fałszywie: - A kto umarł, ten nie pije...


W mieście wywieszono znów listy gończe za Ullim Leitpoldem i Marquandem Volkerem - dwoma najgroźniejszymi przestępcami w tej części Imperium. Nagroda jest wysoka i kusi niejednego dowódcę, który potrzebuje zastrzyku gotówki dla siebie i swoich chłopców. Jedynym problemem będzie ujęcie
dwóch rozbójników bez większych strat w ludziach...



środa, 21 grudnia 2011

Szaleństwo, chaos i łzy by Skavenblight DT



Jedna z większych ulic Mordheim wydaje się w tę noc zapomniana przez życzliwych bogów. Właśnie tutaj jeden z kapłanów Mrocznego Księcia postanowił odprawić swój szaleńczy rytuał. Na pomoc przybywają wierne służebnice Slaanesha, gotowe zabić każdego, kto zechce go przerwać. Tylko Morrslieb może spokojnie patrzeć na tę rzeź...


poniedziałek, 19 grudnia 2011

Zagwozdka by Garran







Jeden z bardziej niesławnych zabójców zamieszkujących gdzieś w Mordheim – a właściwie jego truchło zostało znalezione w gruzach.. Obudziło to marzenia band o bogactwach jakie zostawił za sobą ów czarny charakter – bez ryzyka noża wbitego w plecy.. albo i trzech. Okazało się niestety, że większość jest już ograbiona, lecz sporych rozmiarów sejf wbudowany w ściany ruiny nadal stał wytrwale. Krasnoludzka robota przetrwała jak do tej pory wszystkie przeciwności losu. Jedynym co dzieli bandy od dostania się do środka jest skomplikowany zamek –łamigłówka. Najwidoczniej był on już problemem dla niejednego, gdyż w okolicy znajduje się kilka wskazówek – prób rozwiązania zadania, które będą pomocne dla przyszłych prób otworzenia krasnoludzkiego zamka.



niedziela, 18 grudnia 2011

Skarb rozpustników by Skavenblight DT



Hazardziści, narkomani i inni rozpustnicy często tworzyli organizacje i kulty, mające na celu ułatwienie zdobywania środków na narkotyki i inne przedmioty służące ich rozkoszy. Nim uciekli lub zginęli w katastrofie, pochowali kosztowności w skrzyniach i dobrze ukryli. Teraz czas ich poszukać...


poniedziałek, 12 grudnia 2011

Opary rozkoszy by Skavenblight DT


Wśród zrujnowanego miasta bandy trafiają na obszar, gdzie unosi się dziwna mgiełka. Niczego nie podejrzewając kierują się w głąb tajemniczych oparów, nie wiedząc nawet, że po drugiej stronie znajduje się niemniej zaskoczony przeciwnik...



Grzeszna dzielnica by Skavenblight DT


W tej dzielnicy Mordheim znajdowało się zapewne najwięcej przybytków rozkoszy. Większość była tylko legalną przykrywką dla działalności tajemnych kultów Slaanesha. Choć gniew Sigmara zgładził miasto, w ruinach wciąż znajdują się bogactwa – tak samo, jak i liczne niebezpieczeństwa...

piątek, 9 grudnia 2011

Rozpustny szlachcic by Skavenblight DT








Syn bogatego szlachcica, znany z zepsucia i zamiłowania do rozpusty, wybrał się nocą na “spacer” z dziwnie przebranymi i zachowującymi się ludźmi. Stary szlachcic twierdzi, że ludzie ci są podejrzani i oferuje za odnalezienie syna sporą nagrodę...


poniedziałek, 5 grudnia 2011

Czarodziejska mapa by Garran






   
Kurt wszedł pierwszy... W środku było ciemno, ale kapitan miał przy sobie pochodnię. Schodził po wilgotnych kamiennych schodach coraz niżej. Dźwięk jego kroków roznosił się echem. Za nim szedł Sigmund. Dopiero niedawno dołączył się do kompanii Kurta... Światło... Ciemność... Krzyk... Krew... 'Sigmund! Gdzie się do cholery podziałeś! Jesteś cały?' - krzyknął Kurt. Wymacał na ziemi pochodnię, zapalił... Sigmung nie mógł mu odpowiedzieć. Leżał w kałuży krwi... własnej krwi... Ręka mu zadrżała. Spojrzał za siebie w kierunku wyjścia. Nie mógł się cofnąć. Musiał mieć tę mapę, a to była jedyna droga, żeby ją zdobyć.


Wielka Biblioteka